Rząd ściągnął węgiel m.in. z Australii i Indonezji. Niektóre składy węgla nie chcą nim handlować, obawiając się wytaczanych im procesów.
Saga z węglem trwa od połowy lipca. To wtedy premier Mateusz Morawiecki zlecił pilny zakup 4,5 mln ton surowca na światowych rynkach.
Całą operację scedował na spółki węglowe podległe Jackowi Sasinowi.
Statki ruszyły w świat i jak pisze Money.pl, polskie porty są zasypywane węglem z całego świata.
Z przywożonym surowcem jest jednak jeden problem. Jego jakość nie tyle pozostawia wiele do życzenia, co szoruje po dnie. To może mieć katastrofalne skutki przede wszystkim dla nowoczesnych pieców używanych przez Polaków.
Zasadnicze pytanie brzmi, czy w ciągu zimy i po niej polskie sądy zostaną zalane “piecowymi pozwami”?
Mordercza dla pieców siarka
Money.pl rozmawiał z ekspertami z branży energetycznej na temat zwożonego do portów węgla. Specjaliści przestrzegają przed australijskim i indonezyjskim węglem.
Portal dotarł do certyfikatu wystawionego przez indonezyjskiego producenta. Wynika z niego, że surowiec zawiera aż 1,4 proc. siarki. Takie parametry są mordercze dla domowych instalacji grzewczych nowszej generacji.
Przy takim zasiarczeniu podzespoły i kocioł długo nie posłużą. Siarka skróci im życie – mówi specjalista z branży pieców węglowych.
Według dr. Przemysława Zaleskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa energetycznego z Fundacji Pułaskiego i wykładowcy Politechniki Wrocławskiej, tak wysoki poziom siarki z reguły wyklucza możliwość wykorzystania surowca w energetyce.
Wysoka zawartość popiołu
Problemem węgla sprowadzonego z Australii jest wysoka zawartość popiołu, sięgająca nawet 20 proc. Portal zwraca uwagę, że polski węgiel kamienny dobrej jakości zawiera do 8-10 proc. popiołu.
Węgiel przeznaczony do domowych pieców powinien zawierać maksymalnie 14 proc. popiołu. Jego duża zawartość w węglu działa destrukcyjnie na domowe instalacje grzewcze.
Węglem, który ma 20 proc. spopielenia, nie wolno palić w domowych piecach. Nowoczesne piece tego nie wytrzymają. Ulegną zniszczeniu. Takim węglem można palić jedynie w bardzo prymitywnych urządzeniach – mówi Prof. Piotr Gradziuk, ekspert od biomasy z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.
Jak pisze Money.pl, składy opału nie mają ochoty handlować niektórymi rodzajami importowanego węgla, bo boją się procesów o odszkodowania za zniszczone piece węglowe.
Źródło: Money.pl